Deus- czyli Bóg, któremu grozi amputacja nogi :-)

Deus podczas opatrywania nogi.

Nowy rok….. nowe rzeczy no i nowe paczki. Na początku stycznia dostałem paczkę od Pani Heleny- bardzo dziękuję, zwłaszcza za mięsną konserwę- uwielbiam mięso. 😉 Niestety w Tanzanii nie można kupić kiełbas ani konserw, ale  z tym sobie poradziłem i zacząłem sam wędzić szynki i produkować kiełbasy domowym sposobem.Jednak nie są one nawet w najmniejszym stopniu  podobne do polskich wyrobów, które dostaje od Was moi drodzy.

W Butiamie jak zwykle sporo się dzieje.

Ostatnio jednego z naszych ministrantów zawiozłem do szpitala na konsultacje i niestety musiał w nim zostać na parę dni. Groziła mu amputacja nogi. Na szczęście na razie udało się nogę uratować, ale kuracja jest bardzo kosztowna, a Deus (bo tak ma na imię ministrant) musi codziennie mieć oczyszczoną ranę specjalnymi środkami. Polecam go Waszym modlitwom.

Jedna z wielu ran Deusa.
Deus podczas opatrywania nogi.
Opatrywanie nogi Deusa.

 

Moją codzienność wypełniają w olbrzymiej mierze  spotkania z katolikami, którzy modlą się po domach. Takich wspólnot w naszej parafii mamy około 20. Wspólnoty te spotykają się raz w tygodniu w prywatnych domach na modlitwie i rozważaniu Słowa Bożego. Ludzie Ci żyją często w buszu, gdzie nie da się dojechać samochodem, więc pozostaje  mi tylko motor, który w ostatnim czasie się popsuł- polecam Wam też tą sprawę 😉  Pan Jezus  gdyby żył na ziemi teraz, to pewnie też jeździłby motorem 😉

A oto kilka zdjęć ze spotkania wspólnoty.

Dzieci podczas spotkania jednej ze wspólnot domowych.
Spotkanie wspólnoty

nowy rok………nowe rzeczy

 W Butiamie czas mija bardzo szybko.  Wczoraj zorientowałem się, że minął prawie miesiąc od mojego ostatniego wpisu na blogu. Święta minęły mi bardzo intensywnie. Mieliśmy pasterkę o godzinie 21  na której zgromadziło się wiele osób. Niestety w Tanzanii nie ma tradycji śpiewania kolęd, nie ma wieczerzy wigilijnej, nie ma tradycji opłatka ……. no  i nie … Czytaj dalejnowy rok………nowe rzeczy

Prąd

Po wielu próbach znalezienia dobrego i taniego elektryka, udało nam się rozpocząć prace nad elektryfikacją „Centrum młodzieży” przy naszej parafii. Dotychczas prąd był tylko w jednej klasie i kiedy przyszedł mrok wszyscy uczniowie musieli siedzieć stłoczeni razem, co nie sprzyja dobremu przyswajaniu wiedzy. Teraz kolejne dwie klasy naszego centrum mają prąd dzięki panu Aleksandrowi Klimkowi z … Czytaj dalejPrąd

Siedzący w krześle

Kolejne wieści z czarnego lądu z lekkim opóźnieniem, gdyż jakoś ostatnio nie mogłem znaleźć ani czasu, ani „weny”  na napisanie kolejnego posta. Minione dni minęły mi dość intensywnie, a mianowicie 30 listopada miałem oficjalne wprowadzenie w urząd proboszcza. Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek: dziekan, który miał dokonać wprowadzenia zachorował i na dzień przed uroczystością … Czytaj dalejSiedzący w krześle

Strzelanina

Kolejny tydzień za nami, więc spieszę z informacjami z czarnego lądu. Miniony tydzień minął dość intensywnie, a to za sprawą porządków. Od poniedziałku zaczęliśmy wycinać krzaki wokół kościoła.  Praca ciężka, gdyż nikt nie porządkował tego terenu od bardzo dawna, a ludzie wykorzystywali to i kradli drewno na opał z naszego terenu. Teraz jest porządek i … Czytaj dalejStrzelanina

Podsumowanie tygodnia

Kolejny tydzień na afrykańskiej ziemi już za mną, a wiec czas na podsumowanie tygodnia. W tym tygodniu udało nam się uporządkować parę spraw: po pierwsze po wielu dniach walki ze stolarzem, udało mi się wstawić  nową framugę do drzwi w  pomieszczeniu na generator. Starą wraz z drzwiami zjadły korniki. Nowa framugę zrobiliśmy z drewna którego … Czytaj dalejPodsumowanie tygodnia

Plebania bez kucharki

Będąc sam na parafii (nie mając kucharki), jadam często na „mieście”. Nie jest to bynajmniej restauracja, bo jadam przy drodze siedząc na kamieniu lub ławce pospiesznie skleconej z kilku desek. ” Restauracje” te są bardzo popularne wśród tutejszej  biednej ludności. Stołowanie się w takich miejscach daje mi sposobność rozmowy z ludźmi o różnych światopoglądach.  Podczas … Czytaj dalejPlebania bez kucharki